Łubnicki „spirytus movens”
ANTONI JAN KOSTERA
„ Listopad to szczególny miesiąc w roku, robimy sobie wtedy chwilę przerwy w codziennym pędzie i ze zdziwieniem stwierdzamy, że wiele osób będących jeszcze nie tak dawno podporą naszego mikroświata, odeszło bezpowrotnie.
Chciałabym więc przybliżyć czytelnikom jedną z takich postaci- pierwszego kierownika świetlicy gromadzkiej i powstałego później Wiejskiego Domu Kultury w Łubnicach – Antoniego Jana Kosterę.
To jego determinacji społeczność gminy łubnice zawdzięcza, że zachowały się tradycje tej ziemi. Potrafił skupić wokół siebie wielu ludzi podobnie jak on kochających kulturę ludową. Janek (jak go tutaj powszechnie nazywano) stworzył fundament, na którym mogło powstać dzisiejsze Centrum Kultury. Warto dodać, że ten rok jest dla nas szczególny, dwudziesta rocznica śmierci Pana Kostery zbiegła się z decyzją podjętą przez Radę Gminy w Łubnicach o rozbudowie i modernizacji Centrum Kultury w Łubnicach ” mówiła obecna Pani Kierownik Centrum Kultury w Łubnicach Małgorzata Krzysztofik.
Antoni Jan Kostera przyszedł na świat 3.VI.1932 roku w Łubnicach. Był najmłodszym z czworga dzieci Marianny Kostery. Jego matka pracowała w miejscowym majątku folwarcznym.
Janek Kostera już jako dziecko zdradzał zainteresowania folklorem. Z wypiekami na twarzy podglądał jasełka przygotowywane przez amatorski teatrzyk prowadzony przez Zofię i Adama Dulębów.
Wybuch wojny nie pozwolił Jankowi na normalną naukę. Dopiero po jej ukończeniu zaczął uczęszczać
do siedmioletniej szkoły podstawowej. Niestety na niej zakończył swoją edukację. Trudna sytuacja rodzinna przeszkodziła Antoniemu w zdobyciu bardziej gruntownego wykształcenia.
Bardzo istotną rolę w jego życiu odegrała Tekla Wołowiec ówczesna kierowniczka szkoły w Łubnicach.
To ona odkryła mnogość talentów jaka drzemała w tym niepozornym mężczyźnie. Z jej inicjatywy została wybudowana nowa szkoła, a do starej dobudowano nową część, gdzie powstała świetlica wiejska.
Dzięki pani Tekli Janek został kierownikiem świetlicy gromadzkiej. Od tego czasu datuje się jego praca na rzecz zachowania i popularyzacji miejscowych obyczajów. Zaczął od utworzenia w 1954 roku amatorskiego zespołu folklorystycznego.
Pan Jan dobierając pieśni ,tworząc choreografie dla tancerzy, czerpał z bogatej tradycji kultury ludowej ziemi krakowskiej i kieleckiej. O wysokim poziomie zespołu świadczy udział w Centralnych Dożynkach w Warszawie.
Oto jak sam Jan wspomina ten okres w jednym z artykułów zamieszczonych w „Tygodniku Nadwiślańskim” ; ”(...) Proszę spojrzeć. Nasza karta uczestnictwa w Centralnych Dożynkach w Warszawie
-rok 1955. Wtedy było nas tylko dwadzieścia osób. Potem zespół się rozrastał. Odchodzili jedni, na ich miejsce przychodziły ich dzieci (...).
Kierowanie dużym zespołem folklorystycznym nigdy nie było sprawą prostą. Antoni Kostera musiał przezwyciężyć niezliczone problemy związane z trudnościami dnia codziennego. Na szczęście natura obdarzyła go wieloma talentami. Nie tylko potrafił grać na akordeonie, tworzyć choreografie do tańców, panować nad wszystkim w trakcie prób, ale także szyć stroje na specjalnie do tego zakupionej maszynie do szycia. Dokonując cudów w celu zdobycia odpowiednich materiałów. Mówi o tym następująco w tym samym artykule: „Najwięcej czasu pochłonęły mi serdaki krakowskie. Przecież każdy cekin musi być przyszyty osobno. Każdy szczegół musi ze sobą współgrać. Jeden taki serdak szyłem tydzień. W tej chwili (1976) mam pięćdziesiąt kompletnych strojów (...).”
Nie dość na tym. Jak wspomina bowiem Maria Masajada (86 lat) : „Janek to był przezdolny facet. Umiał malować, szyć ale jeszcze świetnie haftował. Żadne wesele w okolicy nie mogło się obejść bez jego wypieków. Udało mu się zrekonstruować kosynierskie kosy oraz armatę pochodzącą z tego samego okresu, aby nadać większą wagę jednemu z programów historycznych.
Charakter też miał dobry. Janek słynął z życzliwości, nigdy nikomu nie odmawiał pomocy. Lubił także robić innym psikusy. Wielu gospodarzy w czasie Wielkanocy musiało zdejmować wozy z dachu czy szukać furtek i bram daleko od domu.”
Ten wszechstronnie uzdolniony człowiek znajdował jeszcze czas na to, aby codziennie kierować zwykłą pracą Wiejskiego Domu Kultury. Nie może więc dziwić fakt, że jak mówi Mariusz Bolon pracownik C.K. w Łubnicach, któremu Janek Kostera zaszczepił miłość do kolędowania : „Zwolnienie go z pracy wpłynęło na niego bardzo negatywnie . Pan Jan zaszył się w swoim domu i bardzo niechętnie przyjmował gości. Całkowicie stracił sens życia. Zmarł nagle w swoim mieszkaniu. Wiosną 2009 roku ruszy rozbudowa i modernizacja Centrum Kultury w Łubnicach finansowana w znacznej części z funduszy unijnych. Jestem więcej niż pewien, że Janek Kostera, gdzieś tam wysoko w górze, czeka na ten moment równie niecierpliwie jak my pracownicy Centrum.
Dariusz Kuchniak |